Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu przeżył już atak tegorocznej zimy. Przypomniała mi się historia opowiedziana mi przez pewnego dyspozytora o zimie sprzed kilkudziesięciu lat na magistrali podsudeckiej.
W latach 70-tych nasz kraj nawiedziły potężne śnieżyce. Jeden z pociągów jadący magistralą podsudecką ugrzązł w śniegu i za nic nie mógł ruszyć. Aby uratować skład do pomocy zostali wysłani okoliczni mieszkańcy i z własnym sprzętem pracowali kilka godzin wygrzebując parowóz ze śniegu.
Później przez kilka dni mieli oni przymusowe prace na torowisku. Musieli dzień i noc odśnieżać, by pociągi mogły jeździć. Praca była straszna jak opowiadają, ale wiedzieli, że ich trud nie idzie na marne. Poszczególne ulice miast i wsi miały wyznaczone odcinki torowiska, które miały być odśnieżone.
Dziś gdyby spotkały nas podobne śnieżyce pewnie mało kto wyszedłby na tory by je odśnieżyć.
Być może kiedyś uda mi się przedstawić całą opowieść tej osoby o zimach na magistrali podsudeckiej, a jest o czym pisać. Wspaniałe wspomnienia już nie pracujących kolejarzy dają obraz tego jak wyglądała kolejarska praca kilkadziesiąt lat temu kiedy kolej była na pewno inna niż jest teraz.
Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.
To nie jest zwykła publikacja. To efekt prawie 25 lat pasji, poszukiwań i setek rozmów – książka, która powstała z serca, z szacunku do ludzi kolei i z miłości do linii, które kiedyś tętniły życiem, a dziś często pozostały już tylko na starych mapach.
Gdyby dziś Głogówek i okolice odwiedziła znana osobistość, i przyjechała tutaj pociągiem, pewnie nie zrobiłoby to większego wrażenia ani na mediach, ani na ludności. W dawnych czasach było jednak inaczej i ... ciekawiej.
Linia kolejowa uchroniła się całkowicie od zniszczeń wojennych w przeciwieństwie między innym do linii Kędzierzyn-Racławice-Prudnik-Nysa, gdzie wysadzone były w niektórych miejscach tory. Wspomniane są tylko amerykańskie bombowce, które w marcu 1945 roku ostrzelały jeden z ostatnich pociągów relacji Racibórz-Racławice.
Odbudowa linii kolejowej łączącej Głubczyce z Racławicami Śląskimi jest częścią jedynego projektu w województwie opolskim, który ma cień szansy na realizację w ramach Rządowego Programu Kolej+. Ostatni pociąg pasażerski tym traktem kursował w kwietniu 2000 roku, czyli prawie 23 lata temu. Przypomnijmy historię tego traktu.
Akcja pod kryptonimem Mosty rozpoczęła III Powstanie Śląskie, jedno z ledwie pięciu powstań zakończonych sukcesem polskiej strony.
Co najmniej cztery razy najważniejsze osoby w państwie korzystały z pociągów i dojeżdżały z ich pomocą do stacji kolejowych Kolei Podsudeckiej: Prudnika, Głogówka, czy Głuchołaz.