Największa katastrofa w ówczesnej Europie, zderzenie pociągów pod stacją Sukowice (dawniej Zakrzów) na linii Baborów-Koźle

Najtragiczniejszy wypadek kolejowy na terenie opisanym w mojej książce oraz terenie, którego dotyczy i strona KolejPodsudecka.pl wydarzył się w niedzielę, 12 listopada 1939 roku, na odcinku Długomiłowice - Zakrzów Opolski, na linii kolejowej Koźle-Baborów. Doszło tam do czołowego zderzenia dwóch pociągów na jednotorowej trasie. Był to najtragiczniejszy wypadek w ówczesnej Europie.

W godzinach poprzedzających katastrofę w Zakrzowie trwał kiermasz, związany z uroczystym poświęceniem miejscowego kościoła. Wydarzenie to przyciągnęło licznych mieszkańców okolicy oraz delegacje z wielu miejscowości Górnego Śląska. Była to dla nich okazja do spotkań z dawno niewidzianymi krewnymi.

Uroczystości miały zakończyć się około godziny 19:00. Pół godziny później planowany był odjazd pociągu nr 957 z Baborowa do Koźla. Tego dnia na niewielkiej stacji panował wyjątkowy ruch - wielu pasażerów chciało kupić bilety, licząc na szybki dojazd do Kędzierzyna i dalsze przesiadki. Służbę pełnił dyżurny ruchu Emanuel R., mieszkaniec Zakrzowa. Jego zmiana miała zakończyć się o godzinie 19:00, po dwunastu godzinach pracy, jednak jego zmiennik nie pojawił się na dyżurze. W konsekwencji Emanuel musiał kontynuować pracę bez odpoczynku.

O 19:30, upewniwszy się, że wszyscy pasażerowie wsiedli do pociągu do Kędzierzyna, wydał zgodę na odjazd składu. Następnie powrócił do sprzedaży biletów na pociąg jadący w przeciwnym kierunku - z Kędzierzyna do Baborowa. Wtedy uświadomił sobie tragiczną pomyłkę: skład z Kędzierzyna był opóźniony o około 30 minut i miał minąć się w Zakrzowie z pociągiem, który właśnie został wyprawiony na trasę. Gdy zorientował się w sytuacji, pociąg do Kędzierzyna dopiero ruszał i znajdował się jeszcze przy peronie.

Emanuel R. rzucił wszystko i pobiegł w stronę składu, krzycząc i machając rękami, jednak obsługa parowozu nie mogła go usłyszeć. Według relacji świadków, dyżurny dogonił nawet ostatni wagon, lecz nikt z podróżnych tego nie zauważył. Pociąg nabierał prędkości i odjechał. Chwilę później wszyscy na stacji usłyszeli przerażający huk - doszło do zderzenia z nadjeżdżającym od Kędzierzyna pociągiem. Żaden z maszynistów nie spodziewał się, że ktoś mógł wydać zgodę na jazdę na kolizyjnym kursie.

Wieczorne mijanki pociągów w Zakrzowie nie były niczym nadzwyczajnym. Opóźnienia składu z Kędzierzyna zdarzały się często, ponieważ pociąg ten czekał na pasażerów przesiadających się z innych relacji. Emanuel R. wiedział, że pociąg minął już Długomiłowice i kierował się do Zakrzowa. Do jego fatalnej decyzji przyczyniło się kilka czynników: nadzwyczajny ruch pasażerów z powodu kiermaszu oraz fakt, że formalnie jego zmiana zakończyła się 35 minut przed katastrofą. Nie wiadomo, dlaczego jego zmiennik nie zjawił się na czas.

Do zderzenia doszło około 500 metrów od stacji Zakrzów. Pociąg z Kędzierzyna zwolnił, gdyż znajdował się na ostrym łuku. Tymczasem skład z Zakrzowa dopiero nabierał prędkości. Maszyniści ruszającego pociągu jako pierwsi zauważyli zagrożenie - natychmiast rozpoczęli hamowanie i wyskoczyli z lokomotywy. Obsługa pociągu z Kędzierzyna miała mniejsze szanse - ograniczona widoczność na łuku sprawiła, że maszynistom nie udało się w porę zareagować.

W wyniku zderzenia oba parowozy zakleszczyły się tak mocno, że nie dało się ich rozdzielić nawet przy pomocy dwóch sprowadzonych lokomotyw. Wraki pocięto na miejscu palnikami - prace trwały kilka dni.

Katastrofa pochłonęła od 40 do 60 ofiar, a co najmniej 80 osób zostało rannych. Akcja ratunkowa (...)

To tylko krótki fragment opisu tej ogromnej katastrowy. Dalsza część w tym przebieg akcji ratunkowej, opis śledztwa oraz niezwykłe wydarzenia mające miejsce rok po katastrofie (w tym samobójstwa ocalałych kolejarzy) zostały przedstawione w mojej książce pt. Śladami żelaznych dróg, kolejowa historia Prudnika, Głubczyc, Głuchołaz oraz pogranicza.

W książce na ponad 600 stronach jest opis również innych katastrof jakie wydarzyły się w tym rejonie. Do tego pełny opis historii budowy traktów, pełna kolejowa historia regionu. Prawdziwa monografia kolejowa uzupełniona ponad 200 zdjęciami.

Zachęcam do zakupu. Zostało ok 30% nakładu, a jeszcze tylko przez kilka dni obowiązuje promocyjna cena -12%, można kupić taniej o 20zł.

Link do sklepu: https://inspiracyjnyszop.pl/Sladami-zelaznych-drog-kolejowa-historia-Prudnika-Glubczyc-Glucholaz-i-pogranicza-p95

Ilustracja

Zdjęcie przedstawia katastrofę kolejową pod Sukowicami/Zakrzowem.

Podaj dalej:

Liczba komentarzy: 0

Na tej stacji komentarzy jeszcze brak – możesz być pierwszy, który zatrzyma się tu i zostawi swoją opinię.

Dyskusja na właściwym torze – jak za dawnych czasów.

Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.


Teksty na podobny temat

Komentarz

To ostatni taki news na tej stronie - Zmiany, zmiany… i szczera rozmowa

Drodzy Czytelnicy serwisu Kolej Podsudecka. Muszę się do czegoś przyznać: dopadło mnie zmęczenie i wypalenie. Od dłuższego czasu wszystko, co robiłem w Internecie, stało pod znakiem zapytania.

Książka kolej

„Śladami żelaznych dróg” – książka, która powstała z miłości do Kolei Podsudeckiej i jej zapomnianych historii

To nie jest zwykła publikacja. To efekt prawie 25 lat pasji, poszukiwań i setek rozmów – książka, która powstała z serca, z szacunku do ludzi kolei i z miłości do linii, które kiedyś tętniły życiem, a dziś często pozostały już tylko na starych mapach.

Wypadek

We wtorek ważna rocznica największej katastrofy kolejowej

We wtorek 12 listopada minie 85 lat od największej i najgorszej w naszym regionie katastrofy kolejowej.

Wykolejenie

Zagadkowe wykolejenie lokomotywy SU46

W połowie lat 90. na nieistniejącej już tzw. łącznicy kolejowej w Racławicach Śląskich miało miejsce zagadkowe wykolejenie lokomotywy serii SU46 ciągnącej pociąg pełen pasażerów. Ten incydent wpłynął później na ruch kolejowych na wielu innych liniach w kraju.

Remont

Miał być rozebrany, ale most w Nowej Cerekwii jest właśnie remontowany

Oddany do użytku w 1909 roku (zbudowany w 1907roku ) na drugorzędnej linii kolejowej Baborów-Pilszcz-Opava most ma długość 117 metrów i to najdłuższa tego typu konstrukcja kolejowa w powiecie głubczyckim.

Kolej na Dolnym Śląski

Polecam książkę - dużo ciekawych informacji tym, co działo się na kolei w latach 1945-1949

Zasadniczo do 1945 roku linie kolejowe Dolnego Śląska nie odczuły skutków II wojny światowej. Okolica była bezpieczna, raczej nie narażona na naloty państw walczących z III Rzeszą Niemiecką. Sytuacja zmieniła się zimą i wiosną ostatniego roku wielkiej wojny. Działania frontowe doprowadziły do katastrofalnego zniszczenia infrastruktury kolejowej.