Kilka lat temu w dniu 1 listopada udało mi się przejechać do Kędzierzyna najbardziej zatłoczonym pociągiem na linii 137 jakim kiedykolwiek podróżowałem. Mimo, że skład liczył kilka wagonów to dyżurni musieli z peronów zamykać drzwi. Inaczej pociąg nie odjechałby, a pasażerowie nie zmieściliby się wewnątrz wagonów. W tygodniu, w którym wypadało święto zmarłych pociągi na podsudeckiej były często zapełnione do granic możliwości. Teraz dojazd do Świdnicy, Dzierżoniowa z Kędzierzyna praktycznie nie jest możliwy. Zobacz wspomnienie pamiętnego dnia.
Jeśli dobrze pamiętam było to cztery, pięć lat temu. Ostatni rok kursowania pociągów Jaworzyna Śląska-Kędzierzyn. 1 listopada o godzinie 17:15 zjawiłem się na stacji w Racławicach Śląskich. Celem mojej podróży miał być Kędzierzyn.
Pociąg był spóźniony 30 minut. Przyjechał w składzie SU46-008 + 4 wagony przedziałowe. Postój na stacji trwał około 3 minuty. W składzie nie było nawet jednego miejsca wolnego i sam zmieściłem się przy drzwiach, które z peronu zamykał dyżurny (nie było szans, by ruszyć ręką i zamknąć je od środka). W przedziałach mieściło się często po dziesięć i więcej osób, na korytarzach zgniecieni ludzie cieszyli się z każdego postoju, ponieważ wtedy mogli przez chwilę poczuć świeże powietrze. Nigdy wcześniej i nigdy później nie jechałem tak obładowanym pociągiem. W czasie jazdy słyszałem tylko, jak pasażerowie wspominali coś o horrorze z Nysy. Byłem ciekaw, dlaczego pociąg ma takie spóźnienie i co działo się 45 kilometrów wcześniej?
Po dojechaniu do Kędzierzyna zapytałem się kierownika pociągu o spóźnienie oraz sytuację z Nysy. Kiedy pociąg ruszał z Jaworzyny był pełny. Skład liczył tradycyjnie trzy wagony przedziałowe. Na kolejnych stacjach był niesamowity obrót podróżnymi. Jedni wsiadali, inni wysiadali. Kiedy pociąg był w Kamieńcu to Nysa dostała sygnał, że jeśli nie dostawią kilku wagonów to pasażerowie nie zmieszczą się. Na stacji w Nysie był tylko jeden wolny wagon i ten wagon dostawiono. W Nysie wysiadło około 150 pasażerów, ale wsiadło znacznie więcej. Operacja dostawienia wagonu i wymiana podróżnych trwała około 30 minut.
Jadąc do Kędzierzyna w Głogówku, Twardawe i tak dalej widziałem jak wsiada i wysiada niecodzienna, ogromna liczba podróżnych. Wtedy przypomniałem sobie o tak zwanym naturalnym potoku podróżnych na Magistrali Podsudeckiej. Podróżni w pociągu mówili tylko o rodzinie, na której groby jechali. Byli pasażerowie jadący z Świdnicy do Koźla Zachodniego tylko żeby zapalić znicz. Takie osoby można było mnożyć. Właśnie dlatego rozbicie linii 137 na dwie części i brak połączeń między Nysą, a Kamieńcem jest tak krzywdzące. Rodziny, a w szczególności starsze osoby straciły teraz możliwość dojazdu, odwiedzenia grobów najbliższych.
Muszę dodać, że mimo panującego ścisku w wagonie podróżni byli dla siebie mili, często rozmyślali. Czuć było atmosferę tego szczególnego dnia. Dla większości z nich pewnie liczyło się tylko to, by wreszcie zapalić znicz, który wieźli często przez kilkaset kilometrów.
Dziś nie ma długich relacji, a spóźnienia, kka zrobiły swoje. To, co było tak piękne chyba już nie powróci, bo główne decyzje o pociągach podejmują ludzie nimi nie jeżdżący, mający przed sobą suche liczby, a każdy z nas wie, że najgorsze kłamstwo to statystyka.
Chciałem napisać takie krótkie wspomnienia z szacunku dla każdego kto pamięta pociągi kursujące 1 listopada na linii 137 i ogólnie pociągi długich relacji, które odebrali i zlikwidowali ludzie nie mający pojęcia o tym jak bardzo były one potrzebne.
Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.
Przynajmniej na zdjęciach... Można na najbliższe Święta zrobić sobie prezent i kupić model lokomotywy SU46-018, na której widać m.in. herby Nysy.
Rok 2024 przynosi wielką niespodziankę dla miłośników modelarstwa kolejowego w popularnej skali H0.
W połowie lat 90. na nieistniejącej już tzw. łącznicy kolejowej w Racławicach Śląskich miało miejsce zagadkowe wykolejenie lokomotywy serii SU46 ciągnącej pociąg pełen pasażerów. Ten incydent wpłynął później na ruch kolejowych na wielu innych liniach w kraju.
Niesamowita gratka dla wszystkich miłośników kolei. W piątek 1 września na Magistrali Podsudeckiej pojawią się pociągi prowadzone jedyną czynną lokomotywą serii SU46.
Pomysł prezentacji tego, jak po powodzi z 1997 roku kursowały pociągi na Magistrali Podsudeckiej, spodobał się czytelnikom. Był to jeden z najchętniej czytanych newsów w ostatnich latach. Dziś uzupełnienie informacji.
W tym artykule przedstawię Wam wiele ciekawostek związanych z powodzią z 1997 roku. To, co działo się na Magistrali Podsudeckiej w tamtym czasie na Opolszczyźnie. Pociągi, jakie wtedy kursowały już nigdy nie pojawią się na tych szlakach. Dziś nawet trudno sobie je wyobrazić.