Kolejowe wakacje, czyli koleją po Dolnym Śląsku
Kilka dni w okolicy Jeleniej Góry wystarczyło, aby przypomniały się nam stare czasy. Oto pociąg Karkonosze ze Szklarskiej Poręby do Lublina wjeżdża do głównego miasta Kotliny Jeleniogórskiej. W składzie już sporo osób, co ciekawe najwięcej wsiadło w Piechowicach. W Jeleniej Górze prawdziwe tłumy. Na tej stacji z przodu składu dołączane są dwa dodatkowe wagony do Lublina oraz pięć wagonów (w tym dwa sypialne), które od Wrocławia pojadą do Gdyni.
Manewry odbywają się sprawnie, ale trwają ok 20 minut. Pociąg ma 11 wagonów i jest już nieźle zapełniony. Na stacji Wałbrzych Główny wsiada 5-10 osób, ale to, co działo się w Wałbrzychu Miasto zaskoczyło nas totalnie. Na tej stacji wsiadło około 200 osób! W przedziałach można znaleźć 1-2 miejsca wolne licząc na cały wagon, a kilka osób stoi na korytarzu. Wiele odcinków po remoncie stąd skład zasuwa i jedzie się przyjemnie.
Zarówno nad morze jak i w południe Polski jedzie tyle samo osób. Są miejscówki więc wiadomo, że w naszej części składu (do Kędzierzyna) jadą osoby jadące na południe i do stolicy. W tylnej koczują ludzie jadący nad morze (tam więcej wycieczek i grup zorganizowanych było). W Świebodzicach, Jaworzynie dosiadają się kolejne osoby, razem ok 30-40 nowych podróżnych.
Panuje miła atmosfera. Towarzyszący Pan udaje się do Warszawy. Czeka do długa podróż, bo Karkonosze jadą do Wrocławia, potem do Katowic, potem do stolicy aż wreszcie do Lublina. Przedział jest pełny. Dwie osoby jadą do Katowic, inna do Krakowa, inna do Gliwic. Ostatni pasażer naszego przedziału wsiadł we Wrocławiu, jak jeden wtedy wysiadł.
Pociąg dojeżdża do Wrocławia przed północą. Co tam się działo. Na stacji kilka nocnych dalekobieżnych. Odłączają od nas wagony do Gdyni. Kolejowe sprawy są zorganizowane dobrze, ale na peronach zadyma. W pociągu nie ma już miejsca. Ludzie sparaliżowani nie mogą znaleźć swojego wagonu. Ktoś mdleje, jakiemuś studenciakowi wpadają buty pod wagon, a innemu z przedziału synek wyrzuca na drugi tor telefon. Skład łapie opóźnienie 30 minut.
Jedziemy dalej. Nie ma już w ogóle miejsca. Ludzie stoją, torby zajmują korytarz. W Opolu wysiada jakieś 50-60 osób i jedziemy dalej mimo, że już przed 2 w nocy. Dla miłośnika kolei: super sprawa.
W drugą stronę (to było wcześniej) jechaliśmy Śnieżką. Do Wrocławia sporo osób, potem już luźniej, ale przedziały zajęte w ok 70%. Akurat trafiliśmy na rodzinę jadącą z Łodzi do Wałbrzycha. Odłączanie od Śnieżki wagonów do Kudowy zrobiły we Wrocławiu totalny zamęt i spowodowały krytykę obsługi pociągu. Wagony w końcu przestawiono na inny peron, ale podróżni na bank obrazili się na kolej.
Do Szklarskiej Poręby dojechało z nami ok 40 osób. Sporo wysiadło w Wałbrzychu i Jeleniej Górze.
TLK Krakonosze opuszczają Szklarską Porębę Górną
Coś musiało się stać - lokomotywa SM42 z Jeleniej Góry udaje się po skład TLK Karkonosze
Udało się nam zaliczyć też pociąg do Jakuszyc, a właściwie motoraczek. Super sprawa. Niby to organizowały Przewozy Regionalne (tak pisze na ogłoszeniach i bilecie), ale za obsługę odpowiada jakiś czeski prywatny przewoźnik. Pani konduktor bardzo miła. W okolicy Harachowa trwają remonty stąd nie chcieliśmy jechać dalej, ale pociąg ten czekał na opóźnionego Kamieńczyka z Poznania. Wysiadło z niego w Szklarskiej dobrze ponad 100 osób.
Warto dodać, że 95% podróżnych do Jakuszyć, to rodziny z dziećmi. Wiedzieli, że jedzie pociągi i robili sobie wycieczki. Świetna sprawa! W naszym przypadku i popołudniowej jazdy do Czech nie było wolnego miejsca!
Marysia zawiezie nas do Jakuszyc - z prawej lokomotywa IC, która przyprowadziła TLK Śnieżka
Jakuszyce - najwyżej położona stacja kolejowa w Polsce
Kolej Izerska ma już 113 lat
Karkonosze obserwowaliśmy kilka dni. Jednego razu z nieznanych nam przyczyn skład obsługiwała sprowadzona w ostatniej chwili z Jeleniej Góry lokomotywa SM42. Pociąg odjechał ze stacji początkowej z opóźnieniem ok 20 minut. Nie wiemy, dlaczego wtedy zabrakło lokomotywy elektrycznej.
Podsumowując nasz kilkudniowy wypad jesteśmy pozytywnie zaskoczeni liczbą podróżnych, organizacją i klimatem. Sezon trwa i dobrze, ponieważ to prawdziwe zasilenie pociągów podróżnymi. Na uwagę zasługuje fakt sporej liczby rowerzystów. Nawet w TLK do Kołobrzegu (nim dojechaliśmy do Wrocławia) wiele osób podróżowało wioząc rower.
Obserwując ruch pociągów ewidentnie nasuwa się proste pytanie: jak to możliwe, że żaden pociąg dalekobieżny nie jedzie naszą trasą? Mnóstwo osób, z którymi rozmawialiśmy ze strony Jeleniej Góry i Wałbrzycha jechało do Gliwic, Katowic, Warszawy! Pewnie nie przeszkadzałoby im, pociąg jechał od Jaworzyny przez Świdnicę, Dzierżoniów Nysę do Górnego Śląska. Jeśli tak by się stało, to pociąg zahaczyłby o miasta, w których mieszka ok 250 tyś ludzi. Od Jaworzyny skład mógłby jechać przez Wrocław do Gdyni, a druga część przez Nysę do Warszawy i Lublina (może Kraków?). Największym problemem chyba tutaj wydaje się brak lokomotywy spalinowej.
Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że wiele osób na opisywany przez nas pociąg wsiadło we Wrocławiu i Opolu.
Stacja Szklarska Poręba - Kamieńczyk przed odjazdem do Poznania
Autor: Stanisław Stadnicki.
Publikacja tekstu: Środa, 12 sierpnia 2015r. godz.: 16:26. Nr wydania: 390/2015
Dziękujemy za lekturę tego tekstu. Możesz teraz wrócić do wyboru aktualności.
Polecamy teksty na podobny temat
- Lublin-Kudowa - powódź z 1997 roku była początkiem końca dla tego pociągu
- Znamy rozkład dalekobieżnych pociągów na Magistrali Podsudeckiej
- Szok! Na "podsudeckiej" pojawi się pociąg do Warszawy i Olsztyna?
- Jest w planie pociąg do Jeleniej Góry i Krakowa oraz z Jeleniej do Warszawy przez Nysę
- Deklaracja konferencyjna skierowana do Ministra
- Wszyscy jesteśmy zdania, że takie pociągi powinny jeździć
- Spotkanie w sprawie pociągu dalekobieżnego
- Prezesowi skończyła się kadencja
- Podpisz petycję, pomóż w przywróceniu pociągów dalekobieżnych
- Pociągu pośpiesznego dalej nie będzie
Następne teksty:
- Wyślij swoje zdjęcie do Kalendarza Kolej Podsudecka 2016.
- Jest szansa na więcej bezpośrednich pociągów do Gliwic