Jest w planie pociąg do Jeleniej Góry i Krakowa oraz z Jeleniej do Warszawy przez Nysę
Plotki o powrocie pociągu dalekobieżnego na naszą linią kolejową pojawiały się od dawna. Na początku maja br. Komitet Obrony Dolnośląskich Linii Kolejowych publicznie przedstawił odpowiedź na jedno ze swoich pism skierowanych do Ministerstwa Infrastruktury. Wynika z niego, że od grudniowej zmiany rozkładu jazdy pociągów pojawi się skład o nazwie TLK Szczeliniec, który z Jeleniej Góry przez Kłodzko oraz Nysę i Opole pojedzie do Warszawy (ten ominie Prudnik i znaczną część linii 137, ale da świetne połączenie Nysy ze stolicą). Komitet informuje też o drugim pociągu nazywanym TLK Sudety, który od Jeleniej Góry przez Wałbrzych, Jaworzynę Śląską, Świdnicę, Dzierżoniów, Kamieniec, Nysę, Prudnik, Kędzierzyn ma jechać do Krakowa (zatem przez prawie całą linię 137). Byłoby to przywrócenie historycznej, najpopularniejszej dla nas relacji pociągu.
Ministerstwo wymienia te składy w swoim piśmie, nie zaprzecza plotkom, choć zaznacza (co robi zawsze w takich sprawach), że ostateczny kształt rozkładu jazdy może ulec zmianie. Przez ostatnie lata musieliśmy obejść się smaczkiem i żadnego pociągu dalekobieżnego u nas nie było.
Światełko w tunelu pojawiło się kilka lat temu. W rozkładzie znalazł się pociąg InterRegio Warszawa-Kudowa-Zdrój Chemik, który miał przejechać przez Prudnik i Nysę. Bilety na ten pociąg można było kupić przez Internet, ale w ostatniej chwili skrócono jego relację na taką ze stolicy do Kędzierzyna (wycięto odcinek, w którym pociąg musiałby prowadzić lokomotywa spalinowa). Przez kilka dni od Kędzierzyna do Kudowy kursowały autobusy, ponieważ przewoźnik sprzedał już bilety. Co ciekawe autobusy jeździły pełne. Dowodziło to, że zapotrzebowanie na pociąg dalekobieżny w naszym regionie istniało.
Ponad dekadę nie mamy już pociągu dalekobieżnego i życie nauczyło mnie, że tym razem muszę być pesymistą i jak biblijny Tomasz powiem, iż nie uwierzę, do póki nie zobaczę. Czytelnikom wypada jednak podać kilka interesujących faktów.
Do tej pory wszystkie zapowiedzi pociągu dalekobieżnego nigdy nie opierały się o potwierdzenie tego faktu z ministerstwa (to ono dotuje pociągi Intercity, a wcześniejsze miały na siebie zarabiać i być prowadzone przez innego przewoźnika - ten wg mnie będzie dotowany). Nie były poparte rządowym pismem. Teraz są. Do tej pory jak Komitet Dolnośląski pisał o jakiś nowych pociągach, to one zawsze jeździły. W rozmowach z ludźmi obeznanymi w temacie (rzecz jasna żadna z nich nie poda swojego nazwiska) słyszę, że pociąg naprawdę ma kursować. To wszystko przemawia za tym, że w tym roku jest szansa.
Co mnie zastanawia? Jaka lokomotywa miałaby poprowadzić ten pociąg? To nie lata 90-te, gdzie w Nysie, Kłodzku, Kamieńcu lokomotyw spalinowych było kilkanaście. Teraz w całej Polsce spalinówek do pociągów pośpiesznych praktycznie nie ma. Słyszymy o dwóch nowych pociągach w naszej okolicy. Zakładam, że oba od Jeleniej Góry pojadą na spalinówkach: pierwszy do Opola, drugi do Katowic lub Kędzierzyna-Koźla i tam zmiana lokomotywy na elektryczną. To długie odcinki. Oba pociągi muszą obsłużyć co najmniej dwie różne lokomotywy spalinowe (i muszą one być bezawaryjne jak nie będzie zabezpieczenia w postaci dodatkowych lokomotyw). Pytanie: skąd przewoźnik weźmie dwie, jak nie ma ich prawie wcale? I to właśnie jest dla mnie argument, który sprawia, że do końca będę śledził sytuację i uznawał ją jako niepewną. Ale jest jeszcze coś. Jak się nie ma lokomotywy, to się je dzierżawi. I wpadł mi tutaj całkiem ciekawy pomysł. Można je wynająć (co z resztą się robi) z ? Czech lub od innej spółki! Chyba, że (to też mi wpadło do głowy) są linie w Polsce, gdzie kończy się elyktryfikacja i tam zamiast spalinówek pojawią się lokomotywy elektryczne. Zwolnione spalinówki mogą pojechać u nas.
Podsumowując, jak się uda to w mojej opinii (całkiem teoretycznej, ale wg mnie to ma sens) może być tak. Od grudnia prawdopodobnie pojedziemy po 13 latach pociągiem pośpiesznym do Krakowa przez Katowice i do Jeleniej Góry przez Świdnicę i z Jeleniej przez Kłodzko oraz Nysę i Opole do Warszawy (bardziej skupię się na tym pierwszym pociągu). Przewoźnik ma w Katowicach bazę taborową, to tam zorganizuje lokomotywę. Od Katowic albo co bardziej prawdopodobne (bo oszczędniej) od Kędzierzyna-Koźla skład pojedzie na jednej lokomotywie spalinowej do Jeleniej Góry lub do Jaworzyny. Od Krakowa do Jeleniej Góry dojedzie w powiedzmy w 6-7 godzin (trzeba dodać ok 20 minut na zmianę lokomotyw z elektrycznej na spalinową). Tam skład będzie miał przerwę i wróci do Krakowa. Wszystko: przejazdy, oględziny, czyszczenie-sprzątanie wagonów itp. zmieści się w obiegu 24h. I tak w kółko.
To w jakich godzinach pojedzie pociąg (jeśli tak się stanie) jest w mojej opinii dawno ustalone. Kiedy się planuje jakieś składy, to od razu ustala się dla nich wstępny rozkład. To jest tajemnica przewoźnika i ministerstwa i jeżeli nikt się nie wysypie, to nie poznamy do grudnia godzin jazdy pociągu. Możemy za to spróbować ocenić na jakich stacjach się zatrzyma. Ma to być skład o kategorii TLK, czyli najniżej z pociągów dalekobieżnych, ale zatrzymujących się na największej liczbie stacji. Pociąg na pewno zatrzyma się wtedy w: Kraków, Mysłowice, Katowice, Chorzów, Zabrze, Gliwice, Kędzierzyn-Koźle (oraz dodatkowo Kędzierzyn-Koźle Zachód), Głogówek (na 80%), Prudnik, Nysa, Paczków (na 80%), Kamieniec Ząbkowicki, Ząbkowice Śląskie, Dzierżoniów, Świdnica, Jaworzyna Śląska, Świebodzice, Wałbrzych, Boguszów-Gorce, Sędzisław, Marciszów, Jelenia Góra. Na pewno można zapomnieć, że skład będzie miał postój w Racławicach Śląskich. Chciałbym, aby dodatkowo zatrzymywał się w Otmuchowie. Strzelam, że skład mógłby pojechać tak, że z Krakowa wyjedzie rano, aby do Jeleniej Góry dojechać na Anioł Pański. W relacji powrotnej wyjedzie późnym popołudniem, aby w mieście Kraka być w nocy. Wszystko jak wspomniałem w obiegu 24 godzin. To oczywiście mój strzał i teoria niepoparta żadną oficjalną wiadomością
Oczywiście każdy wie, że taki pociąg (pociągi) są potrzebne. Lata nasz region był zdegradowany kolejowo i mogliśmy pomarzyć po pociągach, które dawniej były czymś normalnym. Trzymam kciuki za to, aby informacje, które ostatnio ujrzały światło dzienne potwierdziły się. Sam deklaruję, że pojadę tym pociągiem jako jeden z pierwszych, a przewoźnik może widzieć we mnie stałego klienta na tej trasie.
Na koniec moje ulubione powiedzonko pasujące do tematu: pożyjemy-zobaczymy. Nie zostaje nam nic innego, jak spokojne poczekać.
Autor: Stanisław Stadnicki.
Publikacja tekstu: Poniedziałek, 18 maja 2020r. godz.: 11:11. Nr wydania: 494/2020
Dziękujemy za lekturę tego tekstu. Możesz teraz wrócić do wyboru aktualności.
Polecamy teksty na podobny temat
- Sudety i Szczeliniec zmieniają tabor
- TLK Sudety i TLK Szczeliniec objazdem przez Opole
- Znamy rozkład dwóch pociągów Intercity na Magistrali Podsudeckiej
- Drugi dalekobieżny na Magistrali Podsudeckiej od grudnia
- Bus na trasie pociągu TLK Sudety
- Wróble ćwierkają, że za Kormorana coś się potem wykluje
- Lublin-Kudowa - powódź z 1997 roku była początkiem końca dla tego pociągu
- Kormoran z podciętymi skrzydłami
- Trwa remont torów pod Piławą Górną
- "Nowy" Nurek na TLK Sudety
Następne teksty:
- Koleje Dolnośląskie zdecydowały o przywróceniu od poniedziałku, 1 czerwca, kolejnych połączeń
- Koleje Dolnośląskie planują zakup pociągów