Pierwsze tzw. liczenie potoków podróżnych pamiętam jeszcze z końcówki lat 90. XX wieku. Wtedy wydawało mi się, że to poważna, fachowa procedura, od której zależą dalsze losy połączeń. Dziś wiem, że był to jedynie teatr, przykrywka i forma udawania troski o pasażera - podczas gdy decyzje o cięciach zapadały już dawno wcześniej, w zaciszach gabinetów.
Zbliżał się rok 2000 - najczarniejszy moment w historii polskiej kolei. W kwietniu planowano wyrzucić z rozkładów połączenia na liniach o łącznej długości ponad tysiąca kilometrów. Na Opolszczyźnie pod nóż poszły m.in.:
To nie były kosmetyczne korekty - to był demontaż systemu.
W tamtym czasie codziennie dojeżdżałem pociągiem do Głubczyc. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy pewnego poranka na racławickim peronie pojawili się kolejarze z bloczkami i kartkami, gotowi do skrupulatnego liczenia pasażerów.
Problem polegał na tym, że akurat tego dnia w Głubczycach odbywał się ogólnopolski zlot harcerski. Efekt?
Gdyby ktoś dziś zobaczył takie dane, pomyślałby, że to linia o gigantycznych potokach. I słusznie, bo tak właśnie wtedy było! Do porannych pociągów (wtedy kursował np. również Katowice-Legnica, Lublin-Kudowa) potrafiło w Racławicach wsiąść ponad 200 osób.
Ale jak się później okazało - nawet tak wywindowany wynik nie miał żadnego znaczenia.
Dopiero lata później, m.in. dzięki książce Karola Trammera Ostre cięcie, dowiedziałem się, że to całe liczenie było farsą. Decyzje o likwidacji połączeń zapadły na długo przed pojawieniem się ekip liczących.
To tłumaczy, dlaczego nawet rekordowe potoki nic nie zmieniły - ktoś już wcześniej postanowił, że te trasy nie mają przyszłości.
Kolejne badania pamiętam z czasów moich codziennych dojazdów do Nysy. Znajomi podróżujący od strony Kamieńca opowiadali, że ich nie wpisywano na listy, bo byli dziećmi kolejarzy i korzystali ze zniżek.
Nie liczyli ich w ogóle.
Wyobraź sobie absurd tej sytuacji:
potoki podróżnych zaniżano celowo, aby wykazać, że mało kto jeździ.
Sam miałem wtedy zniżki. Często musiałem wręcz prosić konduktora, aby w ogóle sprzedał mi bilet, bo im mniej sprzedanych biletów - tym mniejszy popyt i tym łatwiej było uzasadnić kolejne cięcia, albo prośbę o dotację. Wtedy otwarto nyską uczelnie, do której dojeżdżało mnóstwo studentów, sam na roku miałem osoby z Raciborza, Rybnika, Katowic, Gliwic i ludzie co kursowali pociągami po linii 137, a po badaniach wyszło, że więcej osób podróżuje linią lokalną Nysa-Opole. Tak, mnóstwo ludzi, np. u mnie na pierwszym roku zaczęło 275 osób! A kierunków było kilkanaście.
To nie była przypadkowa niechęć. To była metodyczna marginalizacja.

W województwie opolskim z dawnej siatki połączeń regionalnych (Nysa-Kędzierzyn) niewiele zostało. Tam, gdzie kiedyś jeździło 8-7 par pociągów, zostawiono 5 - tylko w dni robocze (w weekendy tylko 3, regionalne).
A ludzie nadal chcieli jeździć!
Dziś?
Jeden pociąg popołudniowy (po 16) i jeden przed 14, a nie ma najważniejszego po 15.
W godzinach, które mało komu pasują. A potem zdziwienie: mało osób jeździ.
Ja sam - mając bilet miesięczny - zrezygnowałem z dojazdów pociągiem. Nie dlatego, że nie chciałem. Dlatego, że w mojej opinii celowo zniszczono zainteresowanie koleją na tej trasie (nie pasowały mi już godziny odjazdu pociągów i musiałem się za często tłumaczyć z tego, że skład nie przyjechał, że czekałem na zastępczy autobus).

Po 2015 roku zaczęto zatrudniać firmy zewnętrzne (lub ludzi na specjalną umowę) i liczyć potoki już rzetelnie. Tylko że było za późno. Nowe pomiary pokazały to, co wszyscy widzieli gołym okiem: pasażerów jest mało.
Ale mało jest dlatego, że przez lata:
Organizatorzy przewozów stworzyli sytuację, w której pasażer odwrócił się od kolei. A potem - paradoksalnie - wykorzystali to jako argument przeciwko kolejowym inwestycjom.
Skoro organizator przewozów organizuje transport, to odpowiada za to, aby system działał. A na południu województwa przez lata organizowano zwijanie, nie rozwój. Pytanie na ile organizator zdawał sobie wtedy sprawę jakie działania anty-popytowe są prowadzone na niektórych liniach już przez samych wykonawców połączeń czyli przewoźników?
Efekty:
Odbudowa?
To nie potrwa rok ani dwa.
To lata, a może nawet dekada pracy i inwestycji.
I dlatego trzeba mówić o tym głośno:
dzisiejsze mało osób jeździ jest efektem wczorajszych decyzji decydentów.
Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.
Analiza, która wielu się nie spodoba - ale warto ją przeczytać do końca. Przeczytajcie spokojnie ten tekst. Dla jednych będzie to "teoria spiskowa", ale dla innych - smutna diagnoza.
Będę szczery. Od ponad dwudziestu lat zajmuję się sprawą modernizacji naszej linii kolejowej i poprawy rozkładów jazdy. Pisałem dziesiątki pism, zbierałem dane, uczestniczyłem w konsultacjach. W ostatnich latach robię to z mniejszym zapałem – nie z braku zainteresowania, lecz z braku czasu. Przez te dwie dekady nauczyłem się jednak jednego: nie wierzyć politykom.
Sezon remontów na torach w pełni! Także na naszej linii kolejowej nr 137 - Magistrali Podsudeckiej, gdzie codziennie pojawiają się zarówno pociągi towarowe, jak i nieliczne pasażerskie, widać wreszcie oznaki życia. Aktualizacja 4.08.2025 r.
W oczekiwaniu na kompleksową modernizację linii kolejowej nr 137 – która wciąż pozostaje jedynie w sferze planów i obietnic – PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. kontynuują działania doraźne, koncentrując się na punktowych remontach i naprawach torowiska.
Na początku warto w skrócie przypomnieć, jak wyglądała sytuacja organizacji przewozów kolejowych w Polsce po 2000 roku. W wyniku głębokiej restrukturyzacji Polskich Kolei Państwowych (PKP), dotychczasowy gigant został podzielony na mniejsze spółki. Powstały m.in.: PKP Cargo - odpowiedzialne za transport towarowy, PKP Intercity - obsługujące połączenia dalekobieżne, PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) - zarządzające infrastrukturą kolejową, Przewozy Regionalne - odpowiedzialne za transport pasażerski w regionach.
Przynajmniej na zdjęciach... Można na najbliższe Święta zrobić sobie prezent i kupić model lokomotywy SU46-018, na której widać m.in. herby Nysy.