Liczenie, które niczego nie liczyło. Jak fałszowano obraz kolei i przygotowywano grunt pod cięcia

Liczenie pasażerów

Pierwsze tzw. liczenie potoków podróżnych pamiętam jeszcze z końcówki lat 90. XX wieku. Wtedy wydawało mi się, że to poważna, fachowa procedura, od której zależą dalsze losy połączeń. Dziś wiem, że był to jedynie teatr, przykrywka i forma udawania troski o pasażera - podczas gdy decyzje o cięciach zapadały już dawno wcześniej, w zaciszach gabinetów.

Wielka rzeź połączeń

Zbliżał się rok 2000 - najczarniejszy moment w historii polskiej kolei. W kwietniu planowano wyrzucić z rozkładów połączenia na liniach o łącznej długości ponad tysiąca kilometrów. Na Opolszczyźnie pod nóż poszły m.in.:

  • Opole - Kluczbork,
  • Nysa - Brzeg,
  • Racławice Śląskie - Głubczyce - Racibórz.

To nie były kosmetyczne korekty - to był demontaż systemu.

Racławice Śląskie, koniec lat 90.: absurd, który przeszedł do historii

W tamtym czasie codziennie dojeżdżałem pociągiem do Głubczyc. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy pewnego poranka na racławickim peronie pojawili się kolejarze z bloczkami i kartkami, gotowi do skrupulatnego liczenia pasażerów.

Problem polegał na tym, że akurat tego dnia w Głubczycach odbywał się ogólnopolski zlot harcerski. Efekt?

  • Do dwuwagonowego składu piętrowego ludzie się po prostu nie zmieścili.
  • W środku znalazło się prawdopodobnie ponad 300 osób, a od Racławic do Głubczyc było zaledwie kilkanaście minut jazdy. Spróbujcie sobie wyobrazić jak wyglądał taki skład.
  • Ci, którzy zostali na peronie - w większości harcerze, zahartowani w marszu - poszli pieszo wzdłuż torów do Głubczyc.

Gdyby ktoś dziś zobaczył takie dane, pomyślałby, że to linia o gigantycznych potokach. I słusznie, bo tak właśnie wtedy było! Do porannych pociągów (wtedy kursował np. również Katowice-Legnica, Lublin-Kudowa) potrafiło w Racławicach wsiąść ponad 200 osób.

Ale jak się później okazało - nawet tak wywindowany wynik nie miał żadnego znaczenia.

Ostre cięcie i gorzka prawda: decyzje były już podjęte

Dopiero lata później, m.in. dzięki książce Karola Trammera Ostre cięcie, dowiedziałem się, że to całe liczenie było farsą. Decyzje o likwidacji połączeń zapadły na długo przed pojawieniem się ekip liczących.

To tłumaczy, dlaczego nawet rekordowe potoki nic nie zmieniły - ktoś już wcześniej postanowił, że te trasy nie mają przyszłości.

Lata 2002-2007: kolejne liczenia, kolejne manipulacje

Kolejne badania pamiętam z czasów moich codziennych dojazdów do Nysy. Znajomi podróżujący od strony Kamieńca opowiadali, że ich nie wpisywano na listy, bo byli dziećmi kolejarzy i korzystali ze zniżek.

Nie liczyli ich w ogóle.

Wyobraź sobie absurd tej sytuacji:
potoki podróżnych zaniżano celowo, aby wykazać, że mało kto jeździ.

Sam miałem wtedy zniżki. Często musiałem wręcz prosić konduktora, aby w ogóle sprzedał mi bilet, bo im mniej sprzedanych biletów - tym mniejszy popyt i tym łatwiej było uzasadnić kolejne cięcia, albo prośbę o dotację. Wtedy otwarto nyską uczelnie, do której dojeżdżało mnóstwo studentów, sam na roku miałem osoby z Raciborza, Rybnika, Katowic, Gliwic i ludzie co kursowali pociągami po linii 137, a po badaniach wyszło, że więcej osób podróżuje linią lokalną Nysa-Opole. Tak, mnóstwo ludzi, np. u mnie na pierwszym roku zaczęło 275 osób! A kierunków było kilkanaście.

To nie była przypadkowa niechęć. To była metodyczna marginalizacja.

Po otwarciu uczelni w Nysie pociągami na linii 137 podróżowały tłumy studentów. Widząc, że wielu z nich nie mieści się do składów, trudno było mi uwierzyć, jak mocno faworyzowano wówczas połączenia z Nysy do Opola, podczas gdy kierunek na Kędzierzyn został świadomie zepchnięty na margines
Po otwarciu uczelni w Nysie pociągami na linii 137 podróżowały tłumy studentów. Widząc, że wielu z nich nie mieści się do składów, trudno było mi uwierzyć, jak mocno faworyzowano wówczas połączenia z Nysy do Opola, podczas gdy kierunek na Kędzierzyn został świadomie zepchnięty na margines

Po 2015 roku: degradacja osiągnęła poziom krytyczny

W województwie opolskim z dawnej siatki połączeń regionalnych (Nysa-Kędzierzyn) niewiele zostało. Tam, gdzie kiedyś jeździło 8-7 par pociągów, zostawiono 5 - tylko w dni robocze (w weekendy tylko 3, regionalne).

A ludzie nadal chcieli jeździć!

  • Z Kędzierzyna do Nysy można było wrócić przed zmianami o 13:00, 15:00 i 16:30.
  • Uczniowie, pracownicy, studenci z Opola/Katowic/Krakowa - wszyscy mieli wybór.
  • Tylko w piątki, w Racławicach Śląskich z pociągu po 15:00 potrafiło wysiąść 70-100 osób.

Dziś?
Jeden pociąg popołudniowy (po 16) i jeden przed 14, a nie ma najważniejszego po 15.

W godzinach, które mało komu pasują. A potem zdziwienie: mało osób jeździ.

Ja sam - mając bilet miesięczny - zrezygnowałem z dojazdów pociągiem. Nie dlatego, że nie chciałem. Dlatego, że w mojej opinii celowo zniszczono zainteresowanie koleją na tej trasie (nie pasowały mi już godziny odjazdu pociągów i musiałem się za często tłumaczyć z tego, że skład nie przyjechał, że czekałem na zastępczy autobus).

Ja oraz moi koledzy i koleżanki zachowaliśmy z tamtych czasów wiele takich usprawiedliwień - bo gdy pociągi nie przyjeżdżały albo były opóźnione, nie dało się dotrzeć do szkół czy na egzaminy. Taki był wówczas obraz opolskiej kolei
Ja oraz moi koledzy i koleżanki zachowaliśmy z tamtych czasów wiele takich usprawiedliwień - bo gdy pociągi nie przyjeżdżały albo były opóźnione, nie dało się dotrzeć do szkół czy na egzaminy. Taki był wówczas obraz opolskiej kolei

Za późno na uczciwe liczenia

Po 2015 roku zaczęto zatrudniać firmy zewnętrzne (lub ludzi na specjalną umowę) i liczyć potoki już rzetelnie. Tylko że było za późno. Nowe pomiary pokazały to, co wszyscy widzieli gołym okiem: pasażerów jest mało.

Ale mało jest dlatego, że przez lata:

  • likwidowano kolejne połączenia,
  • psuto rozkład,
  • nie inwestowano w tabor,
  • prowadzono złą narrację powielaną przez media, że mieszkańcy z linią kolejową tzw. spalinową są kosztowni
  • pozostawiano ludzi bez alternatywy
  • nad linią ważną dla polityków i kolejarzy jak np. Nysa-Opole trzymano parasol, a inne (Nysa-Brzeg, KK-Nysa) jak wiele wskazuje na to świadomie marginalizowano.

Organizatorzy przewozów stworzyli sytuację, w której pasażer odwrócił się od kolei. A potem - paradoksalnie - wykorzystali to jako argument przeciwko kolejowym inwestycjom.

Kto odpowiada? Odpowiedź jest prosta

Skoro organizator przewozów organizuje transport, to odpowiada za to, aby system działał. A na południu województwa przez lata organizowano zwijanie, nie rozwój. Pytanie na ile organizator zdawał sobie wtedy sprawę jakie działania anty-popytowe są prowadzone na niektórych liniach już przez samych wykonawców połączeń czyli przewoźników?

Efekty:

  • marginalizacja całych powiatów,
  • upadek zaufania do kolei,
  • ucieczka pasażerów do samochodów,
  • degradacja infrastruktury.

Odbudowa?
To nie potrwa rok ani dwa.
To lata, a może nawet dekada pracy i inwestycji.

I dlatego trzeba mówić o tym głośno:
dzisiejsze mało osób jeździ jest efektem wczorajszych decyzji decydentów.

Podaj dalej:

Liczba komentarzy: 0

Na tej stacji komentarzy jeszcze brak – możesz być pierwszy, który zatrzyma się tu i zostawi swoją opinię.

Dyskusja na właściwym torze – jak za dawnych czasów.

Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.


Teksty na podobny temat

Podsudecka

Dlaczego OPOLE nigdy tak naprawdę nie poprze modernizacji Magistrali Podsudeckiej (i Nysa-Brzeg też nie)?

Analiza, która wielu się nie spodoba - ale warto ją przeczytać do końca. Przeczytajcie spokojnie ten tekst. Dla jednych będzie to "teoria spiskowa", ale dla innych - smutna diagnoza.

Remont czy polityka

Polityczne przepychanki na słowa, czy faktyczna szansa na remont Podsudeckiej?

Będę szczery. Od ponad dwudziestu lat zajmuję się sprawą modernizacji naszej linii kolejowej i poprawy rozkładów jazdy. Pisałem dziesiątki pism, zbierałem dane, uczestniczyłem w konsultacjach. W ostatnich latach robię to z mniejszym zapałem – nie z braku zainteresowania, lecz z braku czasu. Przez te dwie dekady nauczyłem się jednak jednego: nie wierzyć politykom.

Remonty

Podsudecka pod młotkiem - kolejarze łatają najgorsze odcinki!

Sezon remontów na torach w pełni! Także na naszej linii kolejowej nr 137 - Magistrali Podsudeckiej, gdzie codziennie pojawiają się zarówno pociągi towarowe, jak i nieliczne pasażerskie, widać wreszcie oznaki życia. Aktualizacja 4.08.2025 r.

Remonty

Punktowe remonty na Magistrali Podsudeckiej

W oczekiwaniu na kompleksową modernizację linii kolejowej nr 137 – która wciąż pozostaje jedynie w sferze planów i obietnic – PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. kontynuują działania doraźne, koncentrując się na punktowych remontach i naprawach torowiska.

Zaniechana kolej w opolskim

Zaniechana kolej - zaniechany region!

Na początku warto w skrócie przypomnieć, jak wyglądała sytuacja organizacji przewozów kolejowych w Polsce po 2000 roku. W wyniku głębokiej restrukturyzacji Polskich Kolei Państwowych (PKP), dotychczasowy gigant został podzielony na mniejsze spółki. Powstały m.in.: PKP Cargo - odpowiedzialne za transport towarowy, PKP Intercity - obsługujące połączenia dalekobieżne, PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) - zarządzające infrastrukturą kolejową, Przewozy Regionalne - odpowiedzialne za transport pasażerski w regionach.

SU46

Model nyskiej SU46 wygląda obłędnie

Przynajmniej na zdjęciach... Można na najbliższe Święta zrobić sobie prezent i kupić model lokomotywy SU46-018, na której widać m.in. herby Nysy.