Staraniem Wydawnictwa Eurosprinter światło dzienne ujrzała pozycja książkowa pt. "Katastrofy i wypadki kolejowej w Polsce".
W książce znajdziemy opis około 400 wypadków kolejowych od 1852 roku do rok 2012. Opisy są przedstawione bardzo ciekawie, można powiedzieć w formie opowiadań. Opisują krok po kroku, jak doszło do wypadku, jego przyczyny, zaniedbana i oczywiście efekty. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Nie ma w niej lawiny obrazów i zdjęć za to dużo konkretnej treści. Przedstawia pracę kolejarską taka, jaka ona jest naprawdę: ciężką i niedocenianą.
Kolej uważana jest za bardzo bezpieczny środek transportu mimo, że latami niedofinansowana. Niestety, także i one nie uchroniła się przed tragicznymi w skutkach wypadkami.
W książce oczywiście nie mogło zabraknąć opisu tych najbardziej znanych katastrof jak ta pod Otłoczynem, zderzenie pociągów pod Długołęką, czy bliższy nam z racji położenia geograficznego wypadek pociągu towarowego na łuku w pobliżu stacji Pilchowice.
Z tych najbardziej znanych dotyczących linii 137 trzeba wymienić tzw. uciekający pociąg, czyli skład bez hamulców, który zatrzymał się dopiero w Nysie uderzając w skład manewrowy.
Warto wymienić te wypadki, które miały miejsce na kolei podsudeckiej lub w jej sąsiedztwie, a zostały opisane w tej książce. To m.in.:
Szczególnie intrygujący jest opis wypadku na trasie Otmuchów-Paczków. Wtedy za pociągiem towarowym wbrew przepisom puszczono parowóz luzem, który oficjalnie jechał jako tzw. popych, ale był osobnym składem: miał spokojnie śledzić towarowy i szybciej dojechać do Nysy. Jak to się skończyło, można przeczytać w książce.
Miłośnicy kolei będą zadowoleni z jej kupna. Trzeba dodać, że takie perełki szybko znikają z półek.


Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.
Najtragiczniejszy wypadek kolejowy na terenie opisanym w mojej książce oraz terenie, którego dotyczy i strona KolejPodsudecka.pl wydarzył się w niedzielę, 12 listopada 1939 roku, na odcinku Długomiłowice - Zakrzów Opolski, na linii kolejowej Koźle-Baborów. Doszło tam do czołowego zderzenia dwóch pociągów na jednotorowej trasie. Był to najtragiczniejszy wypadek w ówczesnej Europie.
Drodzy Czytelnicy serwisu Kolej Podsudecka. Muszę się do czegoś przyznać: dopadło mnie zmęczenie i wypalenie. Od dłuższego czasu wszystko, co robiłem w Internecie, stało pod znakiem zapytania.
To nie jest zwykła publikacja. To efekt prawie 25 lat pasji, poszukiwań i setek rozmów – książka, która powstała z serca, z szacunku do ludzi kolei i z miłości do linii, które kiedyś tętniły życiem, a dziś często pozostały już tylko na starych mapach.
We wtorek 12 listopada minie 85 lat od największej i najgorszej w naszym regionie katastrofy kolejowej.
W połowie lat 90. na nieistniejącej już tzw. łącznicy kolejowej w Racławicach Śląskich miało miejsce zagadkowe wykolejenie lokomotywy serii SU46 ciągnącej pociąg pełen pasażerów. Ten incydent wpłynął później na ruch kolejowych na wielu innych liniach w kraju.
Zasadniczo do 1945 roku linie kolejowe Dolnego Śląska nie odczuły skutków II wojny światowej. Okolica była bezpieczna, raczej nie narażona na naloty państw walczących z III Rzeszą Niemiecką. Sytuacja zmieniła się zimą i wiosną ostatniego roku wielkiej wojny. Działania frontowe doprowadziły do katastrofalnego zniszczenia infrastruktury kolejowej.